Sytuacja, opisana przez Polsat News, która miała miejsce dokładnie 11 grudnia ubiegłego roku do dziś zadziwia wiele osób. Co takiego wydarzyło się pod jednym ze szpitali?

Tragiczne wydarzenia 

Bohaterem całej sytuacji był Stanisław Chrobak. Ten dzień był dla niego dokładnie taki sam jak wszystkie inne, zjadł rano śniadanie i udał się do pracy. Jak wyznała żona mężczyzny w wywiadzie dla Polsat News, nic nie zapowiadało najgorszego.

Jak się okazało, mężczyzna podczas wysiadania z auta tuż pod swoją pracą bardzo źle się poczuł. Był niemal pewny, że jest to zawał. Jego kolega natychmiast postanowił zawieźć go do ośrodka zdrowia.

Jak relacjonował Mateusz Chlebka, kolega mężczyzny, kiedy dojechali do szpitala Stanisław Chrobak zemdlał. Mężczyzna wybiegł z auta po pomoc, a pielęgniarka skierowała ich do stacji pogotowia na ulicy Dolnej. Mężczyzna natychmiast ruszył w tym kierunku, jednak przed sobą miał do pokonania 11 kilometrów. Kiedy przybył na miejsce od razu szukał pomocy dla swojego kolegi.

– Wbiegłem do nich, do tych ratowników i krzyczałem, że mam nieprzytomnego człowieka i że go w klatce bolało. Ratownik podszedł do samochodu i stwierdził, że już jest siny. Pierwsze, o co mnie pytał, to czemu nie została udzielona pomoc już przy ośrodku, a karetka nie była do ośrodka wzywana – relacjonował Mateusz Chlebek.

Reporterka programu „Interwencja” Małgorzata Frydrych starała się dowiedzieć, czemu pielęgniarka, która jako pierwsza została poinformowana o całym zdarzeniu nie udzieliła mężczyźnie pomocy, jednak kobieta odmówiła komentarza.

Nikt nie mógł uwierzyć w to, co się wydarzyło 

Jak wyznał dalej Mateusz Chlebek, ratownicy reanimowali Stanisława Chrobaka przez ponad godzinę. Po tym czasie stwierdzili zgon i przykryli ciało czarnym workiem. W tym czasie na miejscu pojawiła się córka mężczyzny wraz ze swoim narzeczonym oraz policja.

Tutaj sytuacja zaczęła przybierać bardzo dramatyczny obrót, córka mężczyzny oraz jej narzeczony stwierdzili bowiem, że Stanisław Chrobak jeszcze oddycha, natomiast ratownicy twierdzili, że to tylko reakcja na podane wcześniej leki i nie ma sensu dalej prowadzić reanimacji mężczyzny.

- Zdążyłam mu odkryć z twarzy ten worek i tata wziął głęboki oddech, miał otwarte oczy. I ja jeszcze wtedy na kolanach błagałam, żeby go ratowali, że on żyje. To sanitariusze odpowiedzieli mi, że to jest wynikiem leków, które mu zostały podane. Wtedy straciłam przytomność – wyznała córka Stanisława Chrobaka.

Ratownicy zakomunikowali, że mężczyzna nie żyje i zostanie przewieziony na sekcję zwłok. Kiedy córka Stanisława Chrobaka i jej narzeczony opłakiwali już mężczyznę, a także szykowali wszystko do pogrzebu stało się coś niewiarygodnego.

Do kobiety zadzwoniła jej koleżanka, która pracuje w szpitalu i poinformowała ją, że jej tata nadal żyje i znajduje się obecnie na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej. Niestety, jak powiedział lekarz, stan Stanisława Chrobaka był bardzo zły, bowiem nie otrzymał na czas niezbędnej pomocy.

Jak przekazał „Polsat News” Stanisław Chrobak zmarł 11 stycznia, dokładnie miesiąc po całej sytuacji. Obecnie toczy się postepowanie w sprawie zaniedbań jakie zostały poczynione mające na celu wyjaśnienie czy śmierci mężczyzny można było uniknąć.

Jak informował portal "Kraj": JAK FAKTYCZNIE WYGLĄDA RUCH "PRO-LIFE"? JEDNA Z PIELĘGNIAREK ZABRAŁA GŁOS NA TEN TEMAT I NIE PRZEBIERAŁA W SŁOWACH 

Przypomnij sobie: POGODA W NAJBLIŻSZYCH DNIACH NIE BĘDZIE NAS ROZPIESZCZAĆ. TEMPERATURY POD KONIEC TYGODNIA PONOWNIE ZASKOCZĄ 

Portal "Kraj" pisał również: TŁUSTY CZWARTEK JUŻ NIEBAWEM. ILE KOSZTUJĄ PĄCZKI U MAGDY GESSLER? CENY MOGĄ ZASKOCZYĆ 

Pisaliśmy również o: KAROL STRASBURGER NIE MÓGŁ UWIERZYĆ W TO, CO SIĘ DZIEJE! ZASKOCZYŁ GO RYSZARD SZURKOWSKI. BARDZO PIĘKNE WSPOMNIENIE